Byłem krótko w Kazachstanie zaledwie 7 dni. Bardzo zależało mi, żeby przejechać się dalekobieżnym super pociągiem Talgo. “Bestia” pokonuje dystans 1300 km z Astany do dawnej stolicy Ałmaty na południu kraju w zaledwie 13 godzin.
Jaki pociąg wybrać…
Czytałem wiele relacji zanim zdecydowałem się na pociąg. Opisy dały mi dość interesujący obraz ekstremalnych przeżyć pasażerów, którzy podróżowali w wagonach typu plackart. W tej opcji wszyscy podróżują w jednym dużym wieloosobowym przedziale. Nie miałem ochoty na dodatkowe wrażenia, zależało mi bardziej na tym, aby się wyspać i w sposób bezpieczny dotrzeć do celu. Wybrałem bardziej luksusową wersje przejazdu w przedziale dla 2 osób. Ta przyjemność kosztowała mnie około 120 zł, ale takie rozwiązanie miało dodatkowo ukrytą oszczędność. Jadąc nocnym pociągiem, oszczędzamy na noclegu. W przeciwnym wypadku musiałbym wykupić hotel przylatując wcześniej. A koszt przelotu jest niemal taki sam jak dojazd pociągiem.
Gdzie kupić bilet i kiedy…
Talgo startuje wieczorem około godziny 21, a dociera do Ałmaty rano o godzinie 10. Plan był dobry, zostało jedynie kupić bilet. Doradzam nie czekać do ostatniej chwili z zakupem. Kiedy sprawdzałem na stronie internetowej tickets.kz, zauważyłem, jak dostępność biletów maleje z każdym dniem. Jeśli zdecydujemy się na zakup w ostatniej chwili, zapomnijmy o łóżku na dole. Niestety ja musiałem zadowolić się tym na górze. Kupiłem bilet bezpośrednio w kasie biletowej na dworcu dzień wcześniej, pomyślałem sobie, że tak będzie lepiej. Mój hotel był niedaleko, zaledwie 15 minut jazdy autobusem. Dworzec kolejowy to stary, masywny budynek z postkomunistyczną mozaiką na frontowej elewacji, a środki bezpieczeństwa niemal takie same jak na lotnisku, Wchodząc do środka najpierw trzeba umieścić plecak lub walizkę na taśmie do prześwietlenia. Pełno tu policjantów. Szybko znalazłem kasę i 15 minut później już trzymałem w dłoni papierowy bilet na lokalne Pendolino.

Dworzec kolejowy w Astanie

Mozaika postradziecka przy wejściu na dworzec.

Każdy wagon ma swojego opiekuna
Na dworcu stawiłem się 15 minut przed odjazdem. Pociąg wjechał na peron punktualnie, a przy każdych drzwiach ustawiło się dwoje opiekunów wagonu w niebieskich uniformach. Sprawdzono mój bilet, konduktor wsunął go do kajetu i umieścił w odpowiedniej przegródce. Po to, żeby w odpowiednim momencie poinformować mnie o zbliżającej się stacji docelowej.

Wysuwane schodki gwarantują wejście na górę.
Jak wygląda wnętrze przedziału…
Odszukałem przedział i już wiedziałem, kto będzie moim towarzyszem podróży. Postawny młodzieniec spojrzał na mnie, po czym zwrócił się do starszej kobiety “charaszo inastraniec” … a przecież nawet nie zdążyłem się przedstawić… Starsza Pani okazała się przesympatyczną osobą. Przez pierwszą godzinę rozmawialiśmy łamanym rosyjskim, ale ponieważ zrobiło się późno, przywołaliśmy naszego opiekuna, a ten momentalnie kilkoma zdecydowanymi ruchami przemienił siedzenia na łóżka. Każdemu przysługiwała pościel i koc. W końcu korytarza ustawiony był dystrybutor gratisową wodą. W 2 osobowym przedziale była również umywalka. Jeżeli komuś nie wystarczają takie wygody, jest inna opcja – dwójka z prysznicem, ale wybaczcie to już lekka przesada, przynajmniej dla mnie. Talgo Grand Class kosztuje ok. 180 zł.
Wizyta w “Warsie”, jakie ceny…
Żeby wdrapać się na górę, musiałem rozłożyć schodki (widoczne na zdjęciu powyżej). Jednak zanim to zrobiłem, postanowiłem obejrzeć przedział restauracyjny. Jedna buteleczka lokalnego piwa na sen to chyba dobry pomysł… W “Warsie” nie było zbyt wielu pasażerów. Zamówiłem piwo i przejrzałem zdjęcia w telefonie. Podaję wam kilka przykładowych cen z karty tutaj. Kiedy wróciłem do przedziału, babcia grzecznie siedziała na łóżku i narzekała, że nie może złapać sygnału na swoim tablecie. Miała nadzieję, że posiedzi sobie w internecie, ale… przecież na zewnątrz nie ma nic, tylko setki kilometrów pustynnego stepu… marne szanse. Po 15 minutach oburzona stwierdziła, że pogra sobie jeszcze chwilę i idzie spać…. I to się nazywa nowoczesna babcia. Szybka toaleta, przygotowanie posłania i już mnie nie ma….
Pobudka… Ałmaty
Obudziłem się godzinkę przed Ałmaty, babcia siedziała już na łóżku z przygotowaną walizką i tabletem w dłoni… wciąż miała nadzieję na pojawienie się kilku kreseczek sygnału, skoro nic z tego, więc postanowiła mi przedstawić swoją familiję. Syna, synową wnuki, opowiedziała o świętach, wakacjach… Sympatycznie się gawędziło, dostałem nawet garść wskazówek co warto zobaczyć na miejscu.
Starsza Pani okazała się na tyle sympatyczna, że nie pozwoliła mi jechać autobusem do hotelu. Stwierdziła, że podrzucą mnie z synem na miejsce. Syn z zaciekawieniem wypytywał mnie, jak się żyje u nas w Polsce, ale jak to często bywa, w pewnym momencie rozmowa zeszła na temat polityki. Ponieważ chciałem dojechać do samego hotelu, więc dyplomatycznie próbowałem odpowiadać na niewygodne pytania. Gdybym chciał szczerze porozmawiać o wyczynach Putina, zrobiłoby się gorąco, a tak w dobrych nastrojach pożegnaliśmy się przed wejściem do hotelu Holiday Inn Ałmaty.
Jeśli zaciekawiła cię moja opowieść, to obserwuj bloga. W kolejnej części dowiesz się więcej o Kazachstanie, dawnej stolicy Ałmaty, górach, Kanionie Szaryńskim…
No Comments