MAROKAŃSKA PRZYGODA 3

Dzisiaj odwiedzimy w Marrakeszu wspaniałe ogrody Majorelle oraz wybierzemy się do Essaouiry, portowego miasta nad Oceanem Atlantyckim.

Ogrody Majorelle

Le Jardin Majorelle oddalone są od hotelu jakieś 3 km. Można tam się przespacerować, ale równie dobrze można  podjechać autobusem, ale warto wcześniej zapytać kierowcy, w którym miejscu wysiąść. Może właśnie będzie tak jak w naszym przypadku, że zatrzyma się pomiędzy przystankami, po to żebyśmy mieli bliżej :) to miłe:).

Jardin Majorelle jest pięknym ogrodem założonym w latach 20-tych przez Jacquesa Majorelle, który przybył do Marrakeszu w 1919 roku, aby kontynuować tutaj swoją malarską twórczość. Zbudował sobie posiadłość oraz założył ogród, który w 1947 roku został otwarty dla użytku publicznego. Jacques Majorelle po wypadku samochodowym wrócił do Francji, gdzie zmarł w 1964 roku. W 1980 r. Pierre Bergé i Yves Saint Laurent kupili ogród Majorella i odrestaurowali go. Ogród jest pełen barw i kontrastów. Roślinność została sprowadzona z pięciu kontynentów.

Wejście do ogrodów Majorelle kosztuje 70 dh, można jeszcze dodatkowo zakupić bilet do muzeum w cenie 30 dh.

Strona internetowa Le Jardin Majorelle 

W muzeum możemy podziwiać wystawę strojów rdzennych mieszkańców Maroka. Jest około 20 kompletnych ubiorów, zarówno mężczyzn, jak i kobiet z różnych zakątków Maroka. Dodatkowo można obejrzeć wystawę narzędzi, biżuterii i przedmiotów codziennego użytku. Moim zdaniem warto zobaczyć tę wystawę. Jednak największą atrakcją jest sam ogród, w którym znajdziemy przeróżne odmiany kaktusów, bambusy i wiele innych ciekawych roślin. Warto pospacerować ogrodowymi alejkami. Czas zwiedzania to max. 2 h.

Niedaleko ogrodów, idąc w stronę centrum natrafimy na duży podziemny bardzo dobrze zaopatrzony supermarket, zawsze możecie zapytać jakiegoś Marokańczyka, jak tam dojść. 

ESSAOUIRA miasto nad oceanem

Następnego dnia zrobiliśmy sobie wycieczkę do Essaouiry uroczego miasta, które znajduje się nad brzegiem Oceanu Atlantyckiego. Essaouira to jedno z najurokliwszych i najbardziej wietrznych miast Maroko. Kameralność, labirynt ciasnych uliczek, słońce, imponująca cytadela – to potrafi zachwycić każdego.

Marrakeszu najlepiej dojechać tam autobusem Supratour, który odjeżdża z dworca autobusowego, który znajduje się po lewej stronie imponującego centralnego dworca kolejowego.

Pewnie najlepiej jest zakupić bilet dzień wcześniej, ale my nie zrobiliśmy tego. Odjazd 8:00 rano, przyjazd do Essauiry o 11:00. (koszt 80 DH, 32 zł.)Przyjechaliśmy rano taksówką z hotelu, 50 min przed odjazdem autobusu. Petit taxi łapałem trochę dalej, nie zaraz przy hotelu. Tak jak pisałem wcześniej, taksówkarzowi mówi się 20 DH i wyznacza kierunek, czyli dworzec SUPRATOUR (ci, którzy władają francuskim, będą mieli łatwiej w dogadywaniu się, innym zostaje mapa i język migowy). 

Bardziej luksusowo – Supratour oferuje jeden wyjazd Confort Plus dziennie w każdą stronę między Marrakeszem i Essaouirą. Autobus Confort Plus ma 30 miejsc w porównaniu do 48 lub 54 w zwykłym autokarze, a siedzenia są większe i oferują leżenie bez przeszkadzania osobom siedzącym za tobą. Rezultatem jest prawdziwy komfort, z ogromną ilością miejsca na nogi. Opłata Confort Plus między Marrakeszem i Essaouirą wynosi 110 dhs w porównaniu do 80 dhs w przypadku zwykłego autokaru. Wyjazd z Marakeszu odbywa się o godzinie 09:00, a powrót z Essaouiry o 17:00. Czas podróży między Marrakeszem a Essaouirą wynosi 2 godziny i 45 minut, w tym 15 minut na odpoczynek w połowie drogi. W cenie: butelka wody mineralnej, toaleta na pokładzie i połączenie Wi-Fi w autokarze. Podaruj sobie odrobinę luksusu na wakacje w Maroku 🙂

strona internetowa, ceny biletów, rozkład jazdy Supratours

Dojeżdżamy do dworca, wręczamy kierowcy 20 dr według umowy, a w kasie dworca kupujemy bilet do Essaouiry. Bilet powrotny można kupić w Essaouirze na miejscu po przyjeździe. Dostaliśmy bilety na 2 miejsca (numerowane!) na końcu pojazdu.

Należy wcześniej zadbać o kupno biletów, by mieć pewność, że pojedziemy wybranym kursem. W dworcowej kawiarence kupujemy imbryczek z miętą (ok. 30 DR) i czekamy na autobus. Ten podjeżdża 5 min przed czasem. Wsiadamy do środka, a przez środek przechodzi chłopak, sprawdzając bilety na swojej liście. Czeka nas 3 godzinna podróż.

Z okien autobusu przewija się raczej biednawy obraz Maroka. W połowie drogi kierowca zatrzymuje się i robi 20-30 minutową przerwę. Zatrzymuje się poza miastem, przed sklepem z olejkami arganowymi.

Oczywiście ceny dla turystów są koszmarnie wysokie. Jedyną korzyścią może możliwość zobaczenia całego spektrum produktów z olejku arganowego. Można było posmakować arganowego oleju spożywczego, miodu z arganem, jak i obejrzeć wyroby z olejku kosmetycznego wymieszane z różnymi ziołami, eukaliptusem, różą, rozmarynem.. itd. W głównej sali siedziały kobiety, wprawnie rozbijając orzeszki arganowe kamieniami. Pokazywały, jak się robi olej arganowy. To było bardzo ciekawe.

Sam próbowałem rozbić orzeszek kamieniem, ale przy pierwszej próbie i uderzeniu w palec, szybko zrezygnowałem. Oczywiście wszystkie kobiety zaśmiewały się jak norki, widząc moją nieporadność… 

Kończy się przerwa. Autobus rusza, by w 1.5 h dojechać do Essaouiry. Kiedy powoli zjeżdżamy z pobliskiego wzgórza, naszym oczom pokazuje się cel naszej podróży – piękna Essaouira. Po przyjeździe na miejsce od razu kupujemy bilety powrotne na ostatni kurs do Marrakeszu.

Ostrzegam, że jeżeli tego nie zrobicie od razu, to zapomnijcie o powrocie tego samego dnia. Na podobny pomysł wpada połowa ludzi z autokaru, którym przyjechaliśmy i kupują bilety. Odjazd z Essaoiry 18:00, przyjazd do Marrakeszu o  21:30. Dworzec autobusowy jest usytuowany blisko głównej bramy wejściowej do miasta, więc nie mamy daleko, żeby zacząć zwiedzanie.

Piękna pogoda sprawia, że spacerujemy główną ulicą starego miasta, gdzie po prawej i lewej stronie sprzedawcy prezentują swoje towary. Po przejściu przez medynę docieramy do bramy na końcu miasta. To dobry moment na obiad. Wybieramy malutką knajpeczkę, prowadzoną przez bardzo miłych ludzi. Młodego rosłego mężczyznę z gór Atlasu (podczas naszej rozmowy wspomniał, że w czasach gdy jeszcze studiował miał koleżankę z Poznania, z którą korespondował :)).

Wybieramy miejsce na dachu, gdzie w ciepłych promieniach słońca czekamy na zamówione Tadżiny. Za 2 dania, imbryk mięty, talerzyk z oliwkami płacimy 50 DR. Jest naprawdę przyjemnie i smacznie, w gratisie widok na Atlantyk 🙂

Najedzeni i wygrzani, żegnamy się z przemiłymi właścicielami i ruszamy wąskimi uliczkami w kierunku fortyfikacji obronnych. Dostrzegam rząd ogromnych armat, jedna przy drugiej, stoją obok siebie, a ich lufy delikatnie wystają z zagłębień muru. Aż trudno uwierzyć, żeby ktokolwiek mógł się porywać na tak bardzo strzeżoną fortecę w XIX wieku, kiedy Essaouira przeżywała czas swojej świetności.

Siadam na murze tuż przy długim szpalerze dział dumnie strzegących wejścia do portu i wpatruję się w ocean oraz na mury twierdzy. Ogromne fortyfikacje górują nad skalistymi brzegami, a białe bałwany fal z wielkim impetem rozbijają się o brzeg. Mknąc w jego kierunku, tworzą białą kipiel wody.

Spacerując klimatycznymi uliczkami moją uwagę przyciąga pięknie rzeźbiony imbryk na miętę. Dostrzegając moje zainteresowanie, 0party o ścianę Berber nagle zrywa się na równe nogi. Chwyta imbryk i intensywnie zaczyna  pocierać go gazetą, aby wydawał się jeszcze bardziej atrakcyjny. Pucował go, jak najcenniejszy skarb, chcąc wykrzesać dawny blask jego świetności (po powrocie do domu okazało się, że pomimo tego, że był ładny, przeciekał :(. Po 30 min. targowania z 300 DR cena spada na „last last prajs” czyli 80 DR :) 

Po moim małym handlowym sukcesie wracamy wąskimi uliczkami na taras nieopodal murów i rozkoszujemy się wspaniałym widokiem na ocean. Mocno wzburzone fale rozbijają się o skały, na maszcie dumnie łopoce czerwona marokańska flaga z gwiazdą. Z góry przygrzewa nam późnopopołudniowe słońce. Robimy zdjęcia, bo idealna pora dnia, kiedy słońce wszystko oświetla ciepłym, pomarańczowym światłem.

Małymi uliczkami docieramy do portu, tam wczesnym rankiem można kupić owoce morza i ryby, które podobno można przynieś do dowolnej knajpy i poprosić o usmażenie. (za drobną opłatą). 

Wg. przewodnika, znana jest tradycja, że gdy rybacy wracają z połowu, pierwszeństwo w wyborze ryb mają ich żony, a dopiero potem wszyscy inni.

 

 

Nasza wizyta w uroczym portowym miasteczku dobiega końca, wolnym spacerowym krokiem, przy zachodzącym słońcu, (bo w lutym niestety dzień jest krótki) wracamy na dworzec autobusowy.

Wsiadamy do autokaru. Wszyscy grzecznie siadają na swoich numerowanych miejscach, a po chwili pełny autobus rusza w kierunku Marrakeszu. Zapada zmrok. Po 3 godzinach z jedną 20 minutową przerwą docieramy do domu. Marrakesz wita nas strugami rzadko padającego tu deszczu. Łapiemy petit taxi, za 20 DH w ciągu 10 min docieramy do hotelu Imperial Plaza. Wygodne pokoje i gorąca kąpiel w pełni rekompensuje nam męczący dzień, ale to taki rodzaj zmęczenia, które bardzo lubimy! Zmęczenie globtrotera! 

Marokańska przygoda cz. 1   Marokańska przygoda cz. 2   Marokańska przygoda 4


ZAPRASZAM DO GRUPY DYSKUSYJNEJ 

O D D Y C H A M   P O D R Ó Ż A M I

Zapraszam do grupy dyskusyjnej, w której chciałbym skupić ludzi, którzy tak jak ja oddychają podróżami. Ludzi, dla których tlenem jest poszerzanie horyzontów poznania, spotykanie nowych ludzi i podziwianie piękna naszego świata.. Chcę udowodnić, za niewiele można zobaczyć wiele. Dzielmy się doświadczeniami, żeby było nam łatwiej podróżować. Inspirujmy się nawzajem. Zapraszam zapisz się.

 

Jeśli zaciekawiła cię moja opowieść, obserwuj bloga. W 4 części wyruszamy do Uzud by zobaczyć przepiękne wodospady, będziemy też podpatrywać makaki. Na koniec pobiegniemy w maratonie…

 

 

No Comments

Leave a Comment

Polityka prywatności i plików cookies